O ŚWIETLE
Dziwnemu.
w dniu, gdy nas ju nie ma
Bo tak naprawde
to jestem cieniem
tylko
tylko cieniem
umieram o brzasku
a Szczescie moje to Ksiezyc
i jego kochanki
lodowato gorace
miliony swiatel
juz dawno
niemoc tworcy
juz dawno
niemoc swiatla
opanowal ich
I mimo ze wszystko jest jasne
I mimo ze wiemy co jest
sciemnia sie
sciemnia
on
i ja
dwa neony
kolo latarni
i snieg
odbija poswiate
i bombarduje swiatlem
w nocy
i energia
energia
pustka
i nicosc
nabiera barw
i nowego oblicza
i Nowe Oblicze sie konczy
jak staw
bez dna
Ksiezyc i ja
podziw wzbudza w nas noc
kiedy zasypiam
ze sloncem
Xxxxxxxx 24 wrzesnia 2001r. 23:10
Dodaj komentarz