"Pierdolenie", czyli "made in USA #1"
Nie bede sie rozpisywal, bo to nie ma sensu.
USA. Chicago. Kurwa jakie to dziwne miejsce. Mieszkam w hotelu Ambassador. LOL. Tu kurwa do kibla strach srac... Pociagi jezdza nad ulica na rusztowaniu, pierwszym samochodem jaki zobaczylem byla biala limuzyna marki chyba ford, ale tego tu tak pelno, ze nie pamietam :P. Wiecej napisze jak mi wejdzie wena. Ale nie o tym mialem...
Do Anything i Moth: kurwa dlaczego musze byc monogamista... Tesknie za Wami, mysle o Was, kocham Cie Kasiu i Ciebie Julio... Jestem kurwa pojebany majac nadzieje, ze "jakos sie ulozy". Tak naprawde chcialbym, zeby kazda z Was byla szczesliwa. Tylko tyle (a moze AZ tyle). Jest mi chujowo, jest mi zle. Bedac przy jednej zapominam o drugiej. Bedac sam lapie sie na wyrzutach sumienia. Kazdej z Was moglbym powiedziec, ze jest najwazniejsza... w danej chwili. Czy to oklamywanie Was, czy samego siebie? A moze to nie oklamywanie, tylko zludzenie? I tak wiem, ze zadna z Was nie powinna mi wybaczyc tego, co robie. Ale jakie ma znaczenie przebaczanie, czy wyrzut... Za duzo wielokropkow, zbyt wiele niewaidomych, za malo myslenia, za duzo buntu, za malo.. milosci? Na ogol jestem idiota...
A tak poza tym to... e niewazne...
komunikat radiowy...
nie przechodz pod takim rusztowaniem bo Ci sie na leb zwali... aha i umyj kibel( a po tym kiblu siebie) zebys sie w nocy nie bał...
Dodaj komentarz