Da Truth [ale DA RIL TRUTH]
No i chuj. Nie ma sequela. Nic się nie dzieje. Przynajmniej narazie. Ostatnio robię się bardzo wyczulony na punkcie pewnych akcji i pewnych osób. Ale walić to. HEHE. Wczoraj wpadłem do Kierownika na kilka petów, bo zaczą zamulać, że świeżo poznana panna boi się zaangażować. Jak żeśmy usiedli i zaczęli jarać to dwie paczki w 3 godziny poszły. No i pierdoliliśmy o niczym. Takie typowe melanżowe gadki: że "funkcja Dirichleta jest niecałkowalna w sensie Reimanna" albo, że "przyjmując postawę egotyczną łatwo możemy wypracować relatywny system wartości i moralności". Takie tam pierdolenie. HEHE. A potem jeszcze napierdalaliśmy w StarCrafta przez net. Najpierw 2 szybkie rasze Zergami, a potem miazga Protami. Ale nas zmuliło, więc wyjebaliśmy pod kafe, i staliśmy tam przez 2 godziny po chuju. Ale i tak spoko było HEHE. No i jak Kierownik macał Rudą po cycu to tej się stanik odpiął BUAHAHAHA. Ale kurwa był ubaw. Dobrze, że miałem aparat to robiłem zdjęcia ściółki w lesie. A rozpoczęcie sezonu Under-Groundowego było tak zajebiste, że Mistrz zarzygał sobie ścianę. A potem rano pojechaliśmy z Kierownikiem do firmy, bo jakieś fagasy z Płocka chcą z nami współpracować. Ruda jak zawsze wstała wcześniej i nienagannie ubrana i uczesana witała nas w recepcji. Mistrz poszedł do serwerowni włamać się do TP-SA żeby rachunki nam zmniejszyć. Ja sam z Kierownikiem poszliśmy oblukć lamusów. Ale chujki dobrze płacą, tylko że nie wiedzą, czego chcą. HEHEHE. Niedługo zastrzyk gotówki, to pojedziemy odebrać S-klasę z salonu. A narazie to na jachcik wystarczy.