Nie umiem inaczej żyć inaczej pisać inaczej...
Wymięty wyrzutek rzeczywistości. Niezdolny do zdrowych relacji społecznych. Czuję się jak zaschnięte komarze gówno, przyklejone do ściany za szafą. Przejmujący chłód wypełnia przestrzeń. Pustkę? Pustka? Pustką? Pustastan mojego mózgu prześwituje przez ściany niczym cycki przez jedwab. Jestem chory na egoizm. Tylko ja mogę być takim hipokrytycznym cwelem. Tylko ja potrafię rościć sobie prawa do własności osoby. W mojej głowie rodzi się obłęd schematu życia wszystkim naraz. Niczym z osobna. Żyję jak warzywniak. Czasem coś zasieją, czasem coś wyrośnie, a potem i tak zwiędnie. Bo jestem z piasku, ze szkła, z egocentryzmu. Jam jest jeden i tylko pogoń za wiatrem.
Wkroczyłem na suchego przestór oceanu. Z duszą zrównaną jak beton. Patrzę w niebo przez monokl księżyca, jak w żywy poemat stawów. I czekam, ciszę wplatam we włosy i codziennie umieram na życie. A przecież nie dzieje się nic. I mam wcią w głowie tę samą pustkęi ciszę. Ja mam jedną pierdoloną schizofrenię. A jakby tego było mało, to nie umiem pisać notek.
I po chuj? Bo jest wena, kurwica, schiza, zazdrość, egoizm, niedowartościowanie, głupota, dno, egocentryzm, smutek, żal, ból, tęsknota, deprecha... Tylko czemu do chuja wafla nie jestem w stanie tego opisać normalnie, tylko bawię się w radosną gierkę niedopowiedzeń i przemilczeń? Ale ja jestem chujowy o ja pierdole.