Nie lubie pisać kontrnotek. Jeszcze mi się ręce trzęsą po wczorajszym chlaniu. Chleliśmy do 4:30. Z moim dobrym kupmlem. I jego przyjacielem. Napruliśmy się jak sto skurwysynów. Pogadałem z nim, a mogę z nim pogadać o wszystkim. I powiedziałem mu dlaczego pojawił się w dobrym miejscu, czasie i z dobrym pomysłem. Powiedziałem mu to nie po to, żeby się wyżalić, tylko po to, żeby usłyszeć jego opinię, bo go zajebiście szanuję. I powiedział mi wtedy, że jesteś GŁUPIĄ KURWĄ 'kochanie'. I żeby nie było niejasności - nie miałem co mu odpowiedzieć.
Wydaje Ci się, 'kochanie', że zostałaś przeze mnie ukarana. Wydaje Ci się, że to wszystko jest wina otoczenia. Ja osobiście nie wiem jak byłabyś w stanie spojrzeć mi w oczy po tym, co zrobiłaś. I żeby nie było kolejnych niejasności - powiem co zrobiłaś. Bo ludzie powiedzą, że pewnie mnie zdradziłaś, albo że przesadzam, albo jakiś inny idiotyzm. Nie. Ty, 'kochanie', miałaś sobie taki pomysł, że wzięłaś Tussal [tabletki przeciwkaszlowe zawierające dxm - bromowodorek czegośtam, pochodna kodeiny - czyli po prostu narkotyki] w ilości sztuk stanowczo przekraczającej zalecenia dawkowania. Więc jak, po pokazaniu że masz mnie głęboko w dupie, byłabyś w stanie mi spojrzeć prosto w oczy? Jeśli myślisz, że nie miałabyś z tym problemów, to naprawdę jesteś "głupią cipą".
I czego się spodziewałaś? Że przyjadę od razu żeby z Tobą porozmawiać? Przecież znasz moje zasady - jedyną osobą z grona bliskich mi osób, z którą jestem w stanie rozmawiać, gdy jest naćpana jest Normalny. I co? I myślałaś, że przyjadę i pocieszę, bo jesteś taka skrzywdzona przez cały świat? Pewnie nie przyszło Ci do głowy, że dlatego odkładam słuchawkę, jak dzownisz, żeby nie powiedzieć Ci, że jesteś debilką, kretynką, głupią kurwą, niezrównoważoną pizdą, która robi wszystko żeby mi pokazać jak bardzo MA MNIE W DUPIE!
I piszesz na blogu, jak bardzo skrzywdził Cię świat. Że ojciec Cię 'głupią cipą' nazywa. Gdyby Twój blog był nieco bardziej popularny wśród depresyjnych 14-17-latek to natychmiast dostałabyś kilkanaście komentarzy o tym, jak to Cię wszyscy krzywdzą, że one Ci współczują, że nikt Cię nie rozumie i wszyscu robią wbrew. I żebyś mnie zostawiła, bo nie rzuciłem się pędem żeby być przy Tobie, jak masz fazę i się naćpałaś. Sama mi powiedz, czy to nie jest po prostu idiotyczne? Nawet Normalny mnie rozumie, że się wkurwiłem. I chwała mu za to! Ale Ty najwyraźniej nie rozumiesz, bo piszesz żebym się odezwał, dzwonisz, a potem nie rozumiesz dlaczego odłożyłem słuchawkę i znowu piszesz, jakby chcąc wzbudzić we mnie poczucie winy.
Kobieto! Ja przez Ciebie zachlałem sobie wczoraj ryja do stanu pół-przytomności! To do Ciebie nie dociera, bo myślisz, że tylko Ciebie to boli, że to tylko Ty cierpisz! I rozumiem Twojego ojca - rozumiem go w pełni, bo go znam - czego Ty najwyraźniej nigdy nie chciałaś osiągnąć. Nie chciałaś go poznać nawet na tyle, żeby zrozumieć, jak bardzo zabolało go to, co zrobiłaś. I tylko wiecznie piszesz i mówisz, jakiej to Ty nie masz rodziny. KURWA MAĆ! Robisz im kurestwo i czego się spodziewasz? USA suburbian happy family? Że przytulą, pogłaszczą i powiedzą, jaka jesteś kochana? No jaka jesteś kochana? Ćpasz. Uważasz, że oni zawsze chcą Cię skrzywdzić. Stawiasz się o najmniejszy drobiazg. Robisz dzikie awantury o to, że matka powiedziała Ci żebyś sama sprawdziła ile wody jest w czajniku. I nie próbujesz zrobić praktycznie nic, żeby było lepiej.
I pewnie zaraz pojawi się tu Twój komentarz w stylu, że "o jak ja tu udowadniam, że jesteś do dupy". Po co? Żeby wzbudzić we mnie poczucie winy? Czy może, żeby się wytłumaczyć, jeśli nie przede mną to chociać przed samą sobą. PRZEJŻYJ KURWA MAĆ NA OCZY! Starasz się zrobić wszystko, żeby udowodnić mi, sobie i całej reszcie tego zajebanego w dupę świata, że jesteś do dupy. PO CHUJ? Myślisz, że mnie to cieszy? Myślisz, że to coś pomoże? Tak, masz rację - JESTEŚ DO DUPY! Zadowolona z siebie? Sukces osiągnęłaś? Tylko że to, że jesteś do dupy nie uprawnia Cię do udowadniania tego na każdym kroku. Koniec tematu.
I na koniec, żeby osoby postronne nie musiały się zastanawiać o co chodzi: występujesz na tym blogowisku jako "anything". A teraz poslusznie spierdalaj 'kochanie', bo i tak przez co najmniej tydzień nie odezwę się do Ciebie nawet słowem.